Wiadomości

Szybka reakcja i "zimna krew" to podstawa

Data publikacji 24.05.2013

Praca na stanowisku kierowania policji tzw. dyżurce należy do najbardziej odpowiedzialnych. Od opanowania i zimnej krwi funkcjonariuszy zależy często życie mieszkańców. Niejednokrotnie zwykła spokojna rozmowa telefoniczna, na najzwyklejsze ...

Praca na stanowisku kierowania policji tzw. dyżurce należy do najbardziej odpowiedzialnych. Od opanowania i zimnej krwi funkcjonariuszy zależy często życie mieszkańców. Niejednokrotnie zwykła spokojna rozmowa telefoniczna, na najzwyklejsze tematy odciąga zdesperowanych i załamanych ludzi od podjęcia drastycznej decyzji odebrania sobie życia. Wczoraj takim opanowaniem i wielokrotnymi próbami nawiązania kontaktu telefonicznego dyżurny chełmińskiej komendy uratował 37-latka.  

Wczoraj, tuż po godzinie 14.00  (15.05.13) dyżurny chełmińskiej komendy odebrał kolejny tego dnia telefon z numeru alarmowego. Zwykle po drugiej stronie rozmówca prosi o interwencję porządkową, domową, informuje o zdarzeniu drogowym czy prosi o połączenie z  dzielnicowym. Ten jednak telefon był zupełnie inny. Dyżurny  asp. szt. Robert Piasecki w słuchawce usłyszał ciężki, zrozpaczony głos. Dzwoniący mężczyzna powiedział, że chce popełnić samobójstwo. Tłumaczył, że nie radzi sobie z rodzinnymi problemami i ma wszystkiego dość, a najbardziej życia. Policjant zapytał go gdzie jest i czy jest sam. Zaczął również podpytywać o nazwisko, a także miejsce w jakim się znajduje. Cały czas podtrzymując rozmowę próbował jak najdłużej odwrócić uwagę mężczyzny od powziętego zamiaru. W tym samym czasie w miejsce, które wskazał desperat wysłał policyjne patrole. Niestety, w pewnym momencie mężczyzna rozłączył się. Dyżurny nie przestawał jednak dzwonić do swego rozmówcy, który wielokrotnie odrzucał połączenie. Na szczęście oznaczało to, że mężczyzna nadal żyje. Po kilkunastu próbach udało mu się nawiązać ponownie rozmowę i starał się jak najdłużej rozmawiać z 37-latkiem. Pytał o zwykłe sprawy, informował o różnych sposobach rozwiązywania problemów, przekonywał, że taki krok nie jest dobrym rozstrzygnięciem dla nikogo. W rezultacie udało się funkcjonariuszowi nakłonić desperata do wyjścia na przeciw policjantom, którzy już byli na miejscu i szukali go w okolicznych zaroślach. Po kilku minutach dyżurny usłyszał przez stację komunikat kolegów, że mężczyzna jest już z nimi. Mundurowi przewieźli go do szpitala specjalistycznego, gdzie zajęli się nim lekarze.

Stanowisko dyżurnego należy do najbardziej wymagających i odpowiedzialnych. Czasami jest spokojnie, ale są dni kiedy słuchawki nie odrywa się od ucha. Zgłoszeń w różnych sprawach jest wiele. Bywają także i głuche telefony i fałszywe alarmy, ale policjanci nie mogą żadnego sygnału ignorować. Są również takie jak wczorajszy, gdy liczy się każda sekunda, a przede wszystkim "zimna krew" i szybka reakcja dyżurnego.

podkom. Agnieszka Sobieralska
Oficer Prasowy
KPP w Chełmnie

Autor: KWPrzecznik2
Publikacja: KWPrzecznik2

Powrót na górę strony