Przygoda na Gedanii
Trzy odwiedzone porty w trzech państwach, prawie 100 godzin spędzone na pełnym morzu na pokładzie historycznego jachtu, to efekty kolejnej już edycji bałtyckich rejsów Bydgoskiej IPA. Tym razem 16 osobowa ekipa płynęła z Gdyni do Świnoujścia, jachtem który m.in. opłynął obie Ameryki.
W dniach 14 - 21 czerwca br. Żeglarze i miłośnicy morza z bydgoskiej IPA, wraz z sympatykami wypłynęli w kolejny już bałtycki rejs. Tym razem żeglarska przygoda a.d. 2022 odbywała się na pokładzie s/y Gedania. Jest to zmodernizowana jednostka pochodząca z 1975 roku. Ma prawie 24 metry długości kadłuba i może na swoich masztach mieć nawet 230 metrów kwadratowych żagla. Wielu miłośnikom morza jacht ten kojarzy się przede wszystkim z legendą polskiego żeglarstwa Dariuszem Boguckim ( zmarłym 22 września 2002 roku w Bydgoszczy). W latach 1975-1976 Gedanią opłynął obie Ameryki.
Rejs rozpoczął się od zaokrętowania, wykonywania drobnych prac bosmańskich na pokładzie jachtu. Warto tu wspomnieć, że Gedania podobnie jak inne duże żaglowce ma swój specyficzny rytm dnia. Załoga podzielona jest na cztery wachty. Każda z nich według grafiku wykonuje konkretne obowiązki. Oprócz zadań nawigacyjnych, sterowania jachtem i pracy przy żaglach, na kolejnych zmianach, marynarze są do dyspozycji bosmana i pomagają mu w utrzymaniu jachtu w pełnej sprawności technicznej. Podczas innej zmiany zapewniają właściwą prace kambuza przygotowując posiłki i utrzymując go w czystości i porządku.
Niestety pogoda nie pozwoliła na szybkie wyjście w morze. Zbyt silny wiatr uniemożliwiał bezpieczna żeglugę w wyznaczonym przez kapitana kierunku. W niedzielę przed południem pogoda pozwoliła na opuszczenie portu. Po trzech dniach żeglugi po południowym Bałtyku jacht zawinął do miasteczka Hasle na Bornholmie. W porcie był czas na zwiedzanie okolicy, odpoczynek. Następnego dnia obrano kurs na niemiecką wyspę Rugia. Po prawie dobie spokojnej żeglugi jacht minął główki portu Sassnitz. Niestety tu dało się wyczuć że trudna sytuacja międzynarodowa odcisnęła swoje piętno również w portach. Miejscowa służba celna z początku bardzo nieufnie podeszła do odwiedzającego ich przystań małego żaglowca. Jednak po załatwieniu wszystkich formalności można było bez przeszkód poświęcić czas na zwiedzanie miasta i okolicznych klifów. Po spokojnej nocy w niemieckim porcie pozostało tylko pokonać ostatni odcinek trasy i dopłynąć do Świnoujścia. Tam zakończono tegoroczną morską przygodę. Załoga spędziła w morzu prawie 100 godzin, ucząc się pracy na żaglowcu i jednocześnie odpoczywając od codziennych spraw.
Autor: Marek Rydzewski, Zdjęcia Anna Samuła
Publikacja: podkom. Szymon Tworowski