STOŁECZNE MARATONY Z UDZIAŁEM CZŁONKÓW KOŁA BIEGÓW MARATOŃSKICH K-PGW IPA W BYDGOSZCZY
Data publikacji 18.09.2015
Tegoroczny kwiecień obfitował w duże, międzynarodowe imprezy biegowe. Tym samym na żadnym z wiosennych maratonów nie mogło zabraknąć naszych zawodników.
Tegoroczny kwiecień obfitował w duże, międzynarodowe imprezy biegowe. Tym samym na żadnym z wiosennych maratonów nie mogło zabraknąć naszych zawodników. Dzieliliśmy się już na łamach Internetu wrażeniami z 40. Maratonu Dębno, rozegranego 7 kwietnia br., teraz przyszedł czas na relację z dwóch „stołecznych” biegów - I. ORLEN Maratonu w Warszawie i 12. Cracovia Maratonu w Krakowie.
Terminy wyznaczone na starty w kwietniowych maratonach dawały nam bardzo niewiele czasu na regenerację, zaś brak jakiegokolwiek zaplecza, chociażby w zakresie prostej odnowy biologicznej, rysowały przed niektórymi z nas przedsmak naprawdę ciężkiego okresu. Jak wiadomo każdy bieg maratoński powoduje w organizmie biegacza spore spustoszenie, stąd też częste starty w imprezach biegowych „typu maratońskiego”, szczególnie w przypadku sportowców-amatorów z zerowym zapleczem medycznym i fizjoterapeutycznym, stanowią duże wyzwanie.
I. ORLEN MARATONU W WARSZAWIE
Dwa tygodnie po maratonie w Dębnie, silna reprezentacja Koła Biegów Maratońskich K-PGW IPA w Bydgoszczy, w składzie: Darek Olewiński, Marek Kowalczyk (biegł także w Dębnie), Sławek Sławkowski i Robert Ciepłowski, zameldowała się na starcie I. ORLEN Maratonu w Warszawie.
Jest to nowa impreza w kalendarzu biegowym, zorganizowana, jak sam nazwa wskazuje, pod patronatem krajowego potentata naftowego. Z relacji naszych biegaczy wynika, że znaczne fundusze sponsorskie „wpompowane” w organizację i oprawę biegu, pozwoliły na przygotowanie i rozegranie maratonu na wysokim, chyba bez kompleksów można powiedzieć, światowym poziomie.
Mogli to odczuć nie tylko zawodowi biegacze, rozdzielający między sobą sporą, jak na krajowe realia, pulę nagród, ale i biegacze amatorzy, dla których organizator przygotował m.in. bogaty pakiet startowy oraz dobrze zorganizowaną „obsługę” przed, w trakcie i po biegu. Dodatkiem do organizacji była również pogoda, która tym razem dopisała, stwarzając zawodnikom dobre warunki do biegania. Ponadto szybka i stosunkowo płaska trasa warszawskiego maratonu sprzyjała osiąganiu dobrych wyników.
Zwycięzcą pierwszej edycji ORLEN Warsaw Marathon został Etiopczyk Sisay Iemma Kasaye, który dystans maratonu przebiegł w czasie 2h:09m:02s. Drugie miejsce zajął Kenijczyk Elias Kemboi, a na trzeciej pozycji uplasował się Marokańczyk Jaouad Gharib, wicemistrz olimpijski z Pekinu.
W ramach warszawskiego Orlen Maratonu rozegrane zostały również 83. Mistrzostwa Polski Mężczyzn w Maratonie, w których najszybszym okazał się Arkadiusz Gardzielewski, uzyskując czas 2:13:56 zdobywając tym samym tytuł Mistrza Polski. Z naszego podwórka, na podkreślenie zasługuje fakt ponownego w tym roku „złamania” bariery 3 godzin w maratonie przez naszego zawodnika Marka Kowalczyka. Ukończył on warszawski maraton plasując się na 99 miejscu z czasem 2:56:19, tracąc zaledwie 47 minut do zwycięzcy biegu.
Jak podają statystyki biegu, mieszcząc się w limicie czasu warszawski Orlen Maraton ukończyło 3.951 zawodników. Pomimo licznych, medialnych zapowiedzi, nie była to największa biegowa impreza w Polsce, jednak z powodzeniem, w ślad za mediami, bacząc chociażby na rangę biegu, można określić ją mianem „narodowego święta biegania”.
12. CRACOVIA MARATON
Tegorocznym liderem wśród biegów maratońskich w Polsce, przynajmniej pod względem frekwencji, okazał się rozegrany 28 kwietnia, oczywiście w Krakowie, 12. Cracovia Maraton. Cytując dostępne statystyki, linię mety mieszcząc się w limicie czasu, osiągnęło 4.415 biegaczy, spośród 5.025 osób, które odebrały numery startowe.
Tak więc również w tym biegu nie mogło zabraknąć reprezentantów Koła Biegów Maratońskich K-PGW IPA w Bydgoszczy. Po raz drugi w tym miesiącu w biegu na dystansie 42,195 km wystartowali reprezentując nasze barwy Jacek Gardyza i Jarek Sadowski.
Był to dla nich również drugi, z pięciu zaplanowanych na ten roku startów w biegach maratońskich, zbliżający do zrealizowania zaplanowanego celu, tj. zdobycia w ciągu jednego roku tzw. „Korony Maratonów Polskich”. Jeśli pozostałe trzy jesienne maratony ukończą w stylu podobnym do zaprezentowanego w Krakowie, będziemy mogli się cieszyć z posiadania przez członków naszego Koła tego, bądź co bądź, prestiżowego „tytułu zdobywcy”.
Pod względem organizacyjnym krakowski maraton w żaden sposób nie odbiegał od warszawskiego Orlen Maratonu. Biegacze nie mieli wiec zbyt wielu powodów do narzekania. Wyjątkiem było bardzo kiepskie i nie ewidentne oznaczenie kolejnych kilometrów trasy, utrudniające szczególnie zawodnikom mniej doświadczonym i nie posiadającym GPS-ów w zegarkach, precyzyjne rozplanowanie tempa biegu.
Podsumowując, była to świetnie przygotowana impreza sportowa, rozegrana w dobrych warunkach pogodowych. Malowniczo i bardzo ciekawie, można nawet pokusić się o określenie „turystycznie”, poprowadzona trasa biegu pozwalała na podziwianie zabytków tego królewskiego grodu /oczywiście o ile pot nie zalewał oczu/. Tak więc mięliśmy przyjemność przemierzania urokliwych ulic Starego Miasta, podziwiając jego jakże piękną architekturę. Biegliśmy m.in. wokół Rynku Głównego, mijając takie zabytkowe budowle jak: Sukiennice, Barbakan, Kościół Mariacki czy Zamek Królewski na Wawelu. Dalej trasę biegu poprowadzono do Placu Centralnego Nowej Huty /było więc też trochę socrealizmu/. W końcówce zaś, zmagając się niestety z silnym wiatrem, na nadwiślańskim bulwarze z Zamkiem Królewskim w tle, docieraliśmy do mety zlokalizowanej u podnóża Kopca Kościuszki, przy Stadionie Miejskim im. Henryka Retmana, na krakowskich Błoniach– skąd także startowaliśmy do biegu.
Nasze profesjonalnie przygotowane stroje biegowe z widocznymi emblematami IPA, pomimo „zainstalowania” ich na dość „smukłych” biegaczach, były zauważane przez startujących zawodników /i zawodniczki oczywiście/. Byliśmy rozpoznawani jako członkowie IPA, a przy tym wypytywani na temat tak samego Stowarzyszenia jak i Koła Biegów Maratońskich, o których to mieliśmy okazję chwilę poopowiadać przed startem.
Widziano i rozpoznawano nas również na trasie samego biegu maratońskiego, dotyczy to nie tyko naszych rodaków /w tym policjantów - np. kolegi biegacza z WRD KMP w Rzeszowie/, ale również biegaczy z zagranicy. Z reprezentantem Słowenii na przykład, na 30 km trasy, krótko konwersował Jacek, zaś wyprzedzana przeze mnie para Holendrów po odszyfrowaniu nadruków na koszulce „malowniczo” pozdrawiała członków IPA z Polski.
Można więc przypuszczać, że informacja o maratończykach startujących w barwach IPA Polska przeniesie się również na grunt międzynarodowy, budując tym samym nasz pozytywny wizerunek już nie tylko w kraju, ale i za granicą. Tym optymistycznym - żeby nie powiedzieć patetycznym - akcentem kończę podsumowanie „stołecznych maratonów”, zapraszając jednocześnie do lektury naszych kolejnych relacji startowych.
Opracował: Jarek Sadowski
Terminy wyznaczone na starty w kwietniowych maratonach dawały nam bardzo niewiele czasu na regenerację, zaś brak jakiegokolwiek zaplecza, chociażby w zakresie prostej odnowy biologicznej, rysowały przed niektórymi z nas przedsmak naprawdę ciężkiego okresu. Jak wiadomo każdy bieg maratoński powoduje w organizmie biegacza spore spustoszenie, stąd też częste starty w imprezach biegowych „typu maratońskiego”, szczególnie w przypadku sportowców-amatorów z zerowym zapleczem medycznym i fizjoterapeutycznym, stanowią duże wyzwanie.
I. ORLEN MARATONU W WARSZAWIE
Dwa tygodnie po maratonie w Dębnie, silna reprezentacja Koła Biegów Maratońskich K-PGW IPA w Bydgoszczy, w składzie: Darek Olewiński, Marek Kowalczyk (biegł także w Dębnie), Sławek Sławkowski i Robert Ciepłowski, zameldowała się na starcie I. ORLEN Maratonu w Warszawie.
Jest to nowa impreza w kalendarzu biegowym, zorganizowana, jak sam nazwa wskazuje, pod patronatem krajowego potentata naftowego. Z relacji naszych biegaczy wynika, że znaczne fundusze sponsorskie „wpompowane” w organizację i oprawę biegu, pozwoliły na przygotowanie i rozegranie maratonu na wysokim, chyba bez kompleksów można powiedzieć, światowym poziomie.
Mogli to odczuć nie tylko zawodowi biegacze, rozdzielający między sobą sporą, jak na krajowe realia, pulę nagród, ale i biegacze amatorzy, dla których organizator przygotował m.in. bogaty pakiet startowy oraz dobrze zorganizowaną „obsługę” przed, w trakcie i po biegu. Dodatkiem do organizacji była również pogoda, która tym razem dopisała, stwarzając zawodnikom dobre warunki do biegania. Ponadto szybka i stosunkowo płaska trasa warszawskiego maratonu sprzyjała osiąganiu dobrych wyników.
Zwycięzcą pierwszej edycji ORLEN Warsaw Marathon został Etiopczyk Sisay Iemma Kasaye, który dystans maratonu przebiegł w czasie 2h:09m:02s. Drugie miejsce zajął Kenijczyk Elias Kemboi, a na trzeciej pozycji uplasował się Marokańczyk Jaouad Gharib, wicemistrz olimpijski z Pekinu.
W ramach warszawskiego Orlen Maratonu rozegrane zostały również 83. Mistrzostwa Polski Mężczyzn w Maratonie, w których najszybszym okazał się Arkadiusz Gardzielewski, uzyskując czas 2:13:56 zdobywając tym samym tytuł Mistrza Polski. Z naszego podwórka, na podkreślenie zasługuje fakt ponownego w tym roku „złamania” bariery 3 godzin w maratonie przez naszego zawodnika Marka Kowalczyka. Ukończył on warszawski maraton plasując się na 99 miejscu z czasem 2:56:19, tracąc zaledwie 47 minut do zwycięzcy biegu.
Jak podają statystyki biegu, mieszcząc się w limicie czasu warszawski Orlen Maraton ukończyło 3.951 zawodników. Pomimo licznych, medialnych zapowiedzi, nie była to największa biegowa impreza w Polsce, jednak z powodzeniem, w ślad za mediami, bacząc chociażby na rangę biegu, można określić ją mianem „narodowego święta biegania”.
|
Fot.
Podobnie rodzinne zakończenie rywalizacji - Darek wraz z synem Michałem wbiegają na metę I. Orlen Maratonu (fot. ze zbiorów D. Olewińskiego) |
12. CRACOVIA MARATON
Tegorocznym liderem wśród biegów maratońskich w Polsce, przynajmniej pod względem frekwencji, okazał się rozegrany 28 kwietnia, oczywiście w Krakowie, 12. Cracovia Maraton. Cytując dostępne statystyki, linię mety mieszcząc się w limicie czasu, osiągnęło 4.415 biegaczy, spośród 5.025 osób, które odebrały numery startowe.
Tak więc również w tym biegu nie mogło zabraknąć reprezentantów Koła Biegów Maratońskich K-PGW IPA w Bydgoszczy. Po raz drugi w tym miesiącu w biegu na dystansie 42,195 km wystartowali reprezentując nasze barwy Jacek Gardyza i Jarek Sadowski.
Był to dla nich również drugi, z pięciu zaplanowanych na ten roku startów w biegach maratońskich, zbliżający do zrealizowania zaplanowanego celu, tj. zdobycia w ciągu jednego roku tzw. „Korony Maratonów Polskich”. Jeśli pozostałe trzy jesienne maratony ukończą w stylu podobnym do zaprezentowanego w Krakowie, będziemy mogli się cieszyć z posiadania przez członków naszego Koła tego, bądź co bądź, prestiżowego „tytułu zdobywcy”.
Pod względem organizacyjnym krakowski maraton w żaden sposób nie odbiegał od warszawskiego Orlen Maratonu. Biegacze nie mieli wiec zbyt wielu powodów do narzekania. Wyjątkiem było bardzo kiepskie i nie ewidentne oznaczenie kolejnych kilometrów trasy, utrudniające szczególnie zawodnikom mniej doświadczonym i nie posiadającym GPS-ów w zegarkach, precyzyjne rozplanowanie tempa biegu.
|
|
Fot. Jacek melduje się na mecie 12. Cracovia Maratonu (fot. ze zbiorów J. Gardyzy) | Fot. Jarek i Jacek na mecie 12. Cracovia Maratonu (fot. D. Jakóbczuk – ze zbiorów J. Sadowskiego) |
Podsumowując, była to świetnie przygotowana impreza sportowa, rozegrana w dobrych warunkach pogodowych. Malowniczo i bardzo ciekawie, można nawet pokusić się o określenie „turystycznie”, poprowadzona trasa biegu pozwalała na podziwianie zabytków tego królewskiego grodu /oczywiście o ile pot nie zalewał oczu/. Tak więc mięliśmy przyjemność przemierzania urokliwych ulic Starego Miasta, podziwiając jego jakże piękną architekturę. Biegliśmy m.in. wokół Rynku Głównego, mijając takie zabytkowe budowle jak: Sukiennice, Barbakan, Kościół Mariacki czy Zamek Królewski na Wawelu. Dalej trasę biegu poprowadzono do Placu Centralnego Nowej Huty /było więc też trochę socrealizmu/. W końcówce zaś, zmagając się niestety z silnym wiatrem, na nadwiślańskim bulwarze z Zamkiem Królewskim w tle, docieraliśmy do mety zlokalizowanej u podnóża Kopca Kościuszki, przy Stadionie Miejskim im. Henryka Retmana, na krakowskich Błoniach– skąd także startowaliśmy do biegu.
Nasze profesjonalnie przygotowane stroje biegowe z widocznymi emblematami IPA, pomimo „zainstalowania” ich na dość „smukłych” biegaczach, były zauważane przez startujących zawodników /i zawodniczki oczywiście/. Byliśmy rozpoznawani jako członkowie IPA, a przy tym wypytywani na temat tak samego Stowarzyszenia jak i Koła Biegów Maratońskich, o których to mieliśmy okazję chwilę poopowiadać przed startem.
Widziano i rozpoznawano nas również na trasie samego biegu maratońskiego, dotyczy to nie tyko naszych rodaków /w tym policjantów - np. kolegi biegacza z WRD KMP w Rzeszowie/, ale również biegaczy z zagranicy. Z reprezentantem Słowenii na przykład, na 30 km trasy, krótko konwersował Jacek, zaś wyprzedzana przeze mnie para Holendrów po odszyfrowaniu nadruków na koszulce „malowniczo” pozdrawiała członków IPA z Polski.
Można więc przypuszczać, że informacja o maratończykach startujących w barwach IPA Polska przeniesie się również na grunt międzynarodowy, budując tym samym nasz pozytywny wizerunek już nie tylko w kraju, ale i za granicą. Tym optymistycznym - żeby nie powiedzieć patetycznym - akcentem kończę podsumowanie „stołecznych maratonów”, zapraszając jednocześnie do lektury naszych kolejnych relacji startowych.
Opracował: Jarek Sadowski
Autor:
Publikacja: