Z życia Stowarzyszenia

Wycieczka Rumunia – Bułgaria

Data publikacji 28.08.2019

Wycieczka zorganizowana przez OWSE i RP w Bydgoszczy w dniach 09.06-19.06.2019 r.

9 czerwca (dzień 1)

Bardzo, bardzo wczesny poranek- godzina – 3 30 . Czas na zbiórkę w stałym od lat miejscu. Powietrze ostre,  wszyscy zadowoleni. Starzy  znajomi witają się po roku z radością.  Jedziemy przez całą Polskę, Słowację (Pieszow – Koszyce) w fantastycznej atmosferze pełnej humoru. Około godz. 17 oo  docieramy na nocleg k. Miszkolca (Węgry). Mimo długiej  podróży i wysokiej temperatury (30o) wycieczkowicze, po pysznym obiedzie, wyruszają jeszcze na spacer po okolicy. Po powrocie  wspólne piwko na tarasie i upragniony odpoczynek w przestronnych pokojach. Jest sygnał, że pobudka o godzinie 630.

10 czerwca (dzień 2)

Po pysznym śniadaniu ruszamy w trasę – kierunek Rumunia. Humory dopisują, pogoda też (temp. 320), do przejechania 500-600 km. Widoki przepiękne , Karpaty …  z wąwozami , wodospadami i połoninami ze stadami owiec. Zbliżamy się do uroczego miasteczka SIGIHSOARA i nagle burza, ulewa , wycieraczki nie nadążają zbierać. Temperatura spada do 20 0- 18 0C . Urocze miasteczko położone w samym sercu Rumunii. Zwiedzamy niestety w deszczu starówkę z Wieżą Zegarową nazywana Perłą Transylwanii . W płd.-zach. części starówki stoi słynna Casa Drakula (dom ojca Drakuli), w którym podczas pobytu w latach 1431 – 1435 mieszkał Wład Drakul ojciec Włada Palownika (Drakuli). Nad miastem króluje średniowieczne Wzgórze Zamkowe wpisane na listę UNESKO. Na wzgórzu stoi kościół , najcenniejszy zabytek miasta. Trzeba pokonać 176 stopni Szkolnych Schodów, aby dotrzeć na szczyt, gdzie znajduje się szkoła. Na 2100 czasu miejscowego, krętymi serpentynami z przepięknymi widokami dojeżdżamy na obiadokolację i zasłużony odpoczynek do fajnego hotelu. Nie mamy siły „gadać”, padamy na łóżkach jak „kawki” – dobranoc. Jutro na szczęście pobudka o 700.

11 czerwca (dzień 3)

Poranek w PREDEAL rześki. Maleńka urocza górska miejscowość, na wysokości 1100 m, w której nocowaliśmy. Humory dopisują i opowieści, jak to niektórzy wieczorem mieli spotkanie w pobliżu hotelu z niedźwiedziem.  Czy to sugestia przewodnika, czy naprawdę tak było , to tajemnica wieczornych spacerowiczów. Wyruszamy do BRASZOWA (BRASOV). Leży na granicy trzech krain Transylwanii, Mołdawii, Wołoszczyzny. Jest trzecim co do wielkości miastem kraju. Kranstadt lub Miasto Stalina (nazwa obowiązywała 1950 – 1960) czaruje wyjątkową atmosferą, mnóstwem restauracji i pubów. Kawiarnie na pięknym rynku w sąsiedztwie ratusza  i słynnego Czarnego Kościoła sprawiają, że chce się zwiedzać i odpoczywać. W czasie wolnym, oczywiście za namową przewodnika (tak pięknie opowiadał o Rumunii,  że to najpiękniejszy kraj) poszliśmy na degustację rumuńskiej kuchni i win. Restauracja stylowa, piękna, obsługa bardzo miła no i dania pyszne. Sarmale (gołąbki w liściach z winogron) z masą z mąki kukurydzianej. Na deser papanasz (pączek na ciepło zalany frużeliną wiśniową)  popijaliśmy pysznym białym winem. To było rozkoszne!!!  Zwieńczeniem dnia był przejazd do BRAN. Sławę zawdzięcza malowniczo położonemu średniowiecznemu zamkowi. Reklamowany jako rodowa siedziba Włada Palownika, czyli sławnego Drakuli. Obiekt jest pięknie położony z bardzo ciekawą architekturą. W 1921 r. zamek stał się letnią rezydencją królowej Marii i jej rodziny aż do 1947 r. Ponieważ  w hotelu mieszkaliśmy na jednym piętrze z balkonami wzdłuż całego budynku, więc wieczorem „ na hasło” odbyło się spotkanie przy najdłuższym stole. Atmosfera fantastyczna, dowcipy (jak zwykle Krysia z Januszem przebijali wszystkich), scenki rodzajowe. Dzisiaj w nocy spotkanie z niedźwiedziem możliwe!

12 czerwca (dzień 4)

Piękny dzień, słońce. Dojeżdżamy do miejscowości SINAIA 50 km od Braszowa. Miasteczko słynne  z zamku PELES (Pelesz) i ma przydomek Perły Karpat. Jest to letnia rezydencja pierwszego monarchy rumuńskiego. Nieco dalej znajduje się pałac Pelison, który należał do pary książęcej Ferdynanda i Marii, oraz Pałacyk  Piłsudskiego , który często tam przebywał. Bardzo urokliwe miejsce z przepięknymi ogrodami. Przejazd do Bukaresztu minął stosunkowo szybko i przyjemnie. Jak w każdej metropolii (mieszka tu prawie 2 mln ludzi) panuje hałas, tłok, ludzie ciągle się spieszą. Stolica Rumunii  była zwana Małym Paryżem lub Paryżem Wschodu. Twórcy pałaców i kamienic wzorowali się na architekturze francuskiej. Symbolem jest Łuk Triumfalny. Niechlubną rolę dla miasta odegrał Nicola  Ceausescu , który w latach 1984 – 1986 wyburzył starówkę - kilkanaście cerkwi, klasztorów i kamienic, wznosząc na tym miejscu osławiony Pałac Parlamentu (wcześniej Pałac Ludu), druga co do wielkości budowla na świecie. Otoczył ją budynkami wzorowanymi na budowlach Korei Północnej. Jednym z kaprysów Ceausescu było wzbogacenie centrum o rzekę. Wybudowano tamę na rzece Dambovita i skierowano jej nurtu  przez stolicę. Miasto rozczarowuje . Spacer ulicami odkrywa strasznie zaniedbane kamienice, brudne ulice, trudno doszukać się rozwoju na miarę naszego kraju. Cerkwie, stare odrestaurowane restauracje, niektóre kamienice robią wrażenie. Sympatia i życzliwość Rumunów w naszym przypadku się nie sprawdziła. Powrót w nocy ze spaceru taksówką kosztował nas pięciokrotnie drożej niż powinien. Bukareszt żegnamy z radością!

13 czerwca (dzień 5)

Przejazd na wybrzeże Morza Czarnego do Złotych Piasków w Bułgarii. Pogoda dalej piękna, hotel super  (Holiday Park) w formie „All inclusive”, basen, blisko do morza. Czeka nas odpoczynek „pełną parą” jak na seniorów przystało.

14 czerwca (dzień 6)

Mimo upału, humory jak zwykle dopisują. Wyruszamy do przepięknej, malowniczej miejscowości położonej nad morzem BAŁCZIKU. Na obrzeżach miasteczka (2 km) zwiedzamy letnią rezydencję królowej Rumunii, Marii – Spokojne Gniazdo. Pałac otacza przepiękny ogród botaniczny z egzotyczną i tropikalną roślinnością (600 gatunków drzew, krzewów, kaktusów, róż, młyn wodny). Trafiamy na pyszną degustację win, do zakładu prowadzonego przez małżeństwo bułgarskie, a ich polski język tylko zachęca do kupna. Połowa wycieczki wraca z torbami wypełnionymi butelkami wina. Przejeżdżamy do oddalonego o 18 km średniowiecznego przylądka KALIAKRA. Bardzo pięknie położony, ciągnie się  wzdłuż wybrzeża z bardzo urokliwymi klifami i średniowiecznymi ruinami. Robi wrażenie. Wczesny powrót i obiadokolacja dopinguje nas do relaksu. Część zostaje na basenie gdzie podają schłodzone napoje i drinki a reszta wyrusza na plażę. Tam pięknie, ciepłe morze wręcz wciąga na rozkoszną zabawę  z falami. Jest cudnie. Dzień kończymy tańcami w hotelowym barze, gdzie Bułgarki zachwycone naszą zabawą, puszczają nam polskie melodie. Serwowane drinki tylko potęgują nasze wyśmienite humory.

15 czerwca ( dzień 7)

Leniwcy relaksują się na basenie lub nad morzem. Żądni wrażeń wypuszczają się do Warny. Chętni idą na pokaz delfinów w Delfinarium, reszta wycieczkowiczów krótko zwiedza Warnę (cerkiew, park nadmorski). Straszliwy upał zmusza nas na wypicie kawy w pomieszczeniach klimatyzowanych i czekamy na zbiórkę. Relaks w morzu po powrocie wraca nam siły i znowu uczestniczymy w rosyjskim wieczorze tanecznym. My Słowianie potrafimy bawić się wspaniale. W fantastycznych nastrojach, troszeczkę zmęczeni kończymy dzień.

16 czerwca (dzień 8)

Piękny dzień – odpoczynek – plażowanie, jedzenie, picie, plażowanie. Morze, basen, piwko, drinki, jedzonko jakie chcesz, zimne napoje , lody – no po prostu „bajka”. Zabawa w morzu (skoki przez falę) zachwyca. Myślę, że nie miałyby końca , gdyby nie Basi okulary. Przy kolejnej kąpieli porwała je fala. Może nic takiego, słoneczne okulary, ale Basia ma nadwrażliwość na słońce i tu problem. Wróciliśmy do hotelu a większość wycieczkowiczów relaksuje się nad basenem więc wspólnie z nimi doczekaliśmy kolacji. Po niej dla nas wieczorek pożegnalny. Znowu tańce, muzyka polska, humory i żal , że to ostatni już  wieczór. Pożegnanie z prowadzącymi, kelnerami i zapewnienie, że wrócimy?!

17 -18 czerwca (dzień 9-10)

Wyjeżdżamy. Żegna nas piękny słoneczny dzień. Przed nami 2 200 km z noclegami w Rumunii . Jazda – toaleta - jazda itd. Mimo upału, zmęczenia i spuchniętych nóg atmosfera fantastyczna. Wszyscy jakby „bliżej siebie”, serdeczni, czuje się, że tworzymy zgraną grupę. Plany na kolejny wyjazd , podziękowania dla organizatorów, kierowców i dla nas wszystkich za pięknie spędzony czas. Do zobaczenia za rok!!! A swoją drogą, jak wjechaliśmy do Polski, to widać, że to piękny, rozwijający się kraj, naprawdę piękny!

 

Autor: Bożenna Kościańska
Publikacja: Piotr Pawlaczyk

Powrót na górę strony