Szczęśliwy finał poszukiwań 6-latka
Kilkudziesięciu policjantów oraz funkcjonariusze straży pożarnej poszukiwało 6-latka, który zaginął w lesie podczas spaceru z mamą i psem. Uruchomiono także procedurę startu policyjnego śmigłowca, jednak dzięki mundurowym z toruńskiej "drogówki" nie był on potrzebny. Policjanci odnaleźli zziębniętego chłopca w kompleksie leśnym. Na szczęście nic mu się nie stało i mógł wrócić pod opiekę rodziców.
W sobotę (2.04.22) około 21:40 do dyżurnego toruńskiej komendy wpłynęła informacja o zaginięciu 6-latka. Z relacji zgłaszającego wynikało, ze chłopiec był na spacerze z mamą i psem w kompleksie leśnym w okolicach lotniska na Bielanach. Około 19.00 nagle malec przepadł bez śladu. Z tej racji, że 6-latek chodził na spacery w to miejsce już wcześniej i znał ten teren, rodzice początkowo szukali go na własną rękę. Jednak kiedy zapadł zmrok i zrobiło się zimno postanowili zaalarmować służby.
Do akcji poszukiwawczej natychmiast skierowano kilkudziesięciu policjantów oraz funkcjonariuszy straży pożarnej. Sytuacja była poważna, więc uruchomiono procedurę startu policyjnego śmigłowca, wyposażonego w kamerę termowizyjną z lotniska w Łodzi. Został ogłoszony alarm, a do Torunia skierowano wszystkie dostępne patrole z ościennych powiatów.
Kilkadziesiąt minut po zgłoszeniu, mundurowi z toruńskiej „drogówki”, na rozwidleniu leśnych dróg w okolicach ul. Polnej w kierunku Barbarki, zauważyli labradora, który towarzyszył chłopcu. W pobliżu psa, w leśnym rowie, odnaleźli 6-latka. Chłopiec był wyziębiony i przestraszony. Policjanci wzięli go na ręce, zanieśli do radiowozu i ogrzali. Po chwili dziecko trafiło pod opiekę lekarzy. Okazało się, że nie stało mu się nic złego. Po badaniach chłopiec bezpiecznie wrócił pod opiekę rodziców.
Autor: asp. Wojciech Chrostowski
Publikacja: Kamila Ogonowska