O jego tożsamości zadecydowały badania DNA oraz ... zegarek
Data publikacji 06.11.2012
Na identyfikację odnalezionych zwłok naprowadził włocławskich policjantów znaleziony przy nich zegarek. Jednak stuprocentową pewność co do tożsamości mężczyzny dały funkcjonariuszom wyniki badań porównawczych DNA. Wprawdzie ta ...
Na identyfikację odnalezionych zwłok naprowadził włocławskich policjantów znaleziony przy nich zegarek. Jednak stuprocentową pewność co do tożsamości mężczyzny dały funkcjonariuszom wyniki badań porównawczych DNA. Wprawdzie ta sprawa nie ma szczęśliwego finału, ale często dla bliskich zaginionych i takie rozwiązanie rodzinnej zagadki przynosi ulgę.
Poszukiwanie osób zaginionych niejednokrotnie trwa przez długie lata. Niektóre z tych spraw kończą się pomyślnie. Niestety zdarzają się i takie, które mają tragiczny finał.
W 2010 roku włocławscy policjanci zostali powiadomieni o zaginięciu 62-letniego wówczas mężczyzny, mieszkańca jednej z podwłocławskich miejscowości. Zawiadomienie złożył gospodarz, u którego mężczyzna od kilkudziesięciu lat mieszkał i pracował. Wiele miesięcy poszukiwań nie dały jednak pozytywnego rezultatu.
W maju ubiegłego roku włocławska komenda, podobnie jak inne, ościenne otrzymały informację o znalezieniu niezidentyfikowanych zwłok na terenie podlegającym Komisariatowi Policji w Lubiczu, powiat toruński. Z informacji wynikało, że przy martwym mężczyźnie znaleziono m.in. zegarek, jednak nie posiadał on żadnych dokumentów. To właśnie on stał się przyczynkiem do typowania przez włocławskich mundurowych, że może to być poszukiwany od 2010 roku 62-latek.
Okazanie jego bliskim rzeczy osobistych, w tym właśnie bardzo charakterystycznego zegarka, również potwierdziły przypuszczenia funkcjonariuszy.
To jednak nie mogło stać się powodem do stuprocentowej pewności co do tożsamości denata.
Policjanci z Lubicza pobrali materiał porównawczy od członka rodziny mężczyzny. Dopiero jego analiza w Zakładzie Genetyki Molekularnej i Sądowej UMK w Bydgoszczy pozwoliła na potwierdzenie danych.
Wprawdzie ta sprawa nie ma szczęśliwego finału, ale często dla bliskich zaginionych i takie rozwiązanie rodzinnej zagadki przynosi ulgę.
nadkom. Małgorzata Marczak
Oficer Prasowy
KMP Włocławek
Poszukiwanie osób zaginionych niejednokrotnie trwa przez długie lata. Niektóre z tych spraw kończą się pomyślnie. Niestety zdarzają się i takie, które mają tragiczny finał.
W 2010 roku włocławscy policjanci zostali powiadomieni o zaginięciu 62-letniego wówczas mężczyzny, mieszkańca jednej z podwłocławskich miejscowości. Zawiadomienie złożył gospodarz, u którego mężczyzna od kilkudziesięciu lat mieszkał i pracował. Wiele miesięcy poszukiwań nie dały jednak pozytywnego rezultatu.
W maju ubiegłego roku włocławska komenda, podobnie jak inne, ościenne otrzymały informację o znalezieniu niezidentyfikowanych zwłok na terenie podlegającym Komisariatowi Policji w Lubiczu, powiat toruński. Z informacji wynikało, że przy martwym mężczyźnie znaleziono m.in. zegarek, jednak nie posiadał on żadnych dokumentów. To właśnie on stał się przyczynkiem do typowania przez włocławskich mundurowych, że może to być poszukiwany od 2010 roku 62-latek.
Okazanie jego bliskim rzeczy osobistych, w tym właśnie bardzo charakterystycznego zegarka, również potwierdziły przypuszczenia funkcjonariuszy.
To jednak nie mogło stać się powodem do stuprocentowej pewności co do tożsamości denata.
Policjanci z Lubicza pobrali materiał porównawczy od członka rodziny mężczyzny. Dopiero jego analiza w Zakładzie Genetyki Molekularnej i Sądowej UMK w Bydgoszczy pozwoliła na potwierdzenie danych.
Wprawdzie ta sprawa nie ma szczęśliwego finału, ale często dla bliskich zaginionych i takie rozwiązanie rodzinnej zagadki przynosi ulgę.
nadkom. Małgorzata Marczak
Oficer Prasowy
KMP Włocławek
Autor: KWPrzecznik2
Publikacja: KWPrzecznik2