Jak Polak oszukuje w Anglii Polaka
Data publikacji 12.12.2007
Oferują pracę dobrze płatną. Nie wymagają wysokich kwalifikacji i znajomości języka angielskiego. Deklarują pełną pomoc przy załatwieniu formalności. Ostatecznie biorą kilkaset funtów i znikają. Tak działają zorganizowane grupy ...
Oferują pracę dobrze płatną. Nie wymagają wysokich kwalifikacji i znajomości języka angielskiego. Deklarują pełną pomoc przy załatwieniu formalności. Ostatecznie biorą kilkaset funtów i znikają. Tak działają zorganizowane grupy polskich oszustów w Anglii. Wykorzystują niską świadomość prawną swoich ofiar oraz ich zagubienie w obcym kraju. Jak się ich ustrzec?
OFERTA PRACY W ANGLII
Wszystko rozpoczyna się od ogłoszenia prasowego w którymś z ogólnopolskich dzienników. Chętnym oferowana jest praca w Anglii. Wymagania wobec kandydatów nie są wygórowane. Chodzi tu o wykonywanie nieskomplikowanych prac fizycznych w rolnictwie, w hipermarkecie, czy przy przepakowywaniu towarów. Nie jest również wymagana znajomość języka angielskiego, a przy tym wszystkim można zarobić dobre pieniądze. Do ogłoszenia dołączony jest angielski numer telefonu komórkowego, pod który należy dzwonić ubiegając się o taką pracę. Po wykręceniu tego numeru w słuchawce odzywa się głos mówiącego po polsku mężczyzny, pewnie i kompetentnie informującego o warunkach podjęcia pracy, możliwych zarobkach i kosztach utrzymania. Kandydatowi do pracy oferowana jest także pomoc przy załatwieniu wszelkich formalności. Chodzi przecież o legalną pracę, a zatem potrzebna będzie rejestracja w odpowiednim urzędzie oraz obowiązkowe ubezpieczenie. Oferta taka dotyczy także pomocy przy wynajęciu mieszkania na korzystnych warunkach. Wszystko to sprawia, że informacja wydaje się być bardzo pełna i bardzo profesjonalna co uwiarygodnia oferenta. Co ważne, na tym etapie nie są jeszcze potrzebne żadne pieniądze. Wystarczy tylko przyjechać, a wszystkim zajmie się ogłoszeniodawca. Wtedy dopiero trzeba będzie ponieść pewne – niewygórowane koszty manipulacyjne związane z legalnym zatrudnieniem i mieszkaniem.
ANGLIA - DRUGI KROK DO DUŻYCH PIENIĘDZY
Wszyscy zainteresowani są umawiani na spotkanie już w Anglii - na tamtejszym lotnisku bądź w okolicach dworca kolejowego. W umówionym punkcie, o tej samej porze spotykają się tam Polacy, którzy przyjechali na wyspy za chlebem, korzystając z tego samego, bądź podobnego ogłoszenia. Jest ich kilku, zazwyczaj: trzech, czterech, pięciu. Wszyscy zainteresowani nową pracą, wszyscy podekscytowani możliwością zarobienia dużych pieniędzy. Także w to umówione miejsce podjeżdżają oszuści, którzy dalej kontynuują swoją grę. Są Polakami, którzy przyjechali tu znacznie wcześniej i którym się powiodło. Przedstawiają się jako ci, którzy szybko załatwią wszelkie formalności związane z pobytem, z zatrudnieniem i mieszkaniem. Od przybyłych proszą o kserokopie paszportów (do celów rejestracyjnych) oraz o przekazanie im od 200 do 300 funtów brytyjskich, potrzebnych na uregulowanie opłat za ubezpieczenie, opłat związanych z rejestracją w Home Office i kosztów wynajęcia mieszkania. W Anglii za pierwszy tydzień mieszkania trzeba zapłacić kaucję z góry o czym wiedzą wszyscy, więc powinni o tym wiedzieć także przybysze z Polski.
NIEPOROZUMIENIE?
Potem samochód z grupą chętnych do pracy jedzie pod budynek, gdzie mają oni mieszkać. Oszuści wręczają im klucze, czasami wprowadzają do mieszkania i odjeżdżają, umawiając się na następny dzień. Niestety wtedy zazwyczaj okazuje się, że klucze nie pasują do wskazanego mieszkania, bądź też w mieszkaniu takim pojawia się właściciel, nieświadomy kompletnie tego, że ma gości z Polski, którzy rzekomo wynajęli od niego mieszkanie. Oczywiście wszyscy myślą, że to pomyłka, którą trzeba jak najszybciej wyjaśnić, najprościej dzwoniąc na komórkę pośrednika pracy. Ta jednak nie odpowiada. Kolejnego dnia, na umówione spotkanie przed pracą nikt nie przyjeżdża. Komórka cały czas nie odpowiada.
Ile osób padło ofiarą działających w ten sposób oszustów? Ile osób zdecydowało się zgłosić ten fakt angielskiej Policji? Liczba ta sięga z pewnością więcej niż 1000. Tylko w jednej podlondyńskiej miejscowości Slough od 1 lipca 2006 roku do listopada 2007 r. (ok. 40 tys. mieszkańców) wpłynęło 199 zgłoszeń takiego oszustwa. Liczba ofiar, które zdecydowały się mówić o tym w tym miasteczku wynosi 256.
A JEDNK OSZUSTWO
Oszustwa tego rodzaju to poważny biznes, w który zaangażowanych jest wiele osób. Tworzą oni grupy działające w sposób zorganizowany. W łatwy sposób, przy niskim zaangażowaniu własnych środków zdobywają duże pieniądze. Każda grupa przyjeżdżająca z Polski to zysk dla przestępców od 600 do ok. 1500 funtów, a takich grup dziennie może być nawet kilka.
Przestępcy wiedzą, że ich ofiary nie znają angielskiego, że zazwyczaj są osobami o niskiej świadomości prawnej i to bezwzględnie wykorzystują. Oszuści często, praktycznie co dwa tygodnie zmieniają swoje telefony komórkowe. W kolejnych zmodyfikowanych ogłoszeniach w prasie i Internecie pojawiają się nowe numery.
Jeżeli jednak ofiarom oszustów udało się w jakikolwiek sposób nawiązać ponownie z nimi kontakt, wówczas przestępcy stosowali szantaż i zastraszenie nie tylko wobec oszukanego ale także wobec pozostawionej przez niego w Polsce rodziny. Po to potrzebne im były kserokopie paszportów, by mieć niezbędne informacje.
W ostatnim czasie policjanci brytyjscy zatrzymali dwie osoby zamieszane w ten proceder, jednak jego skala jest znacznie szersza. Dlatego też do działań włączyli się policjanci z Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, którzy zbierają wszelkie informacje na ten temat i przekazują je swoim brytyjskim kolegom.
Źródło: www.policja.gov.pl
Autor: Piotr_P
Publikacja: Piotr_P