Wiadomości

„Kujawiak” zainaugurował sezon na szlaku

Data publikacji 02.05.2008

Tego dnia, niejednego z nas obudziły zachęcające promienie słońca. Już od wczesnych godzin rannych zapraszały do wyruszenia na szlak. Tym razem celem wędrówki Drużyny „Kujawiaka” stała się przepiękna ziemia pałucka. Pałuki to ...

Wycieczka

Tego dnia, niejednego z nas obudziły zachęcające promienie słońca. Już od wczesnych godzin rannych zapraszały do wyruszenia na szlak. Tym razem celem wędrówki Drużyny „Kujawiaka” stała się przepiękna ziemia pałucka. Pałuki to kraina położona między Wielkopolską, Pomorzem i Kujawami. Charakteryzująca się licznymi jeziorami rynnowymi, malowniczo położonymi pośród pagórków i lasów. Przez jej południowo-wschodnią część przebiega Szlak Piastowski łączący Żnin, Wenecję, Biskupin i Gąsawę. Jak zwykle punktualnie i w pełnym rynsztunku wyruszyliśmy z Bydgoszczy autokarem w stronę Żnina, który już z daleka spokojną, granatową tonią jeziora Żnińskiego Dużego zachęcił nas do odwiedzin. Zaczęliśmy od krótkiego spaceru po miasteczku.
 
To czyste i zadbane miasteczko, przywitało nas przecudną wonią świeżo przystrzyżonej trawy, co dodatkowo umiliło i tak cudowny spacer. W promieniach słońca dotarliśmy na dworzec. Tu bierze swój początek szlak kolejki wąskotorowej, popularnie zwanej „ciuchcią”. Niestety po krótkim oczekiwaniu okazało się, że nie możemy rozpocząć naszej podróży po szynach, ponieważ akurat dziś jedna z kolejek odmówiła posłuszeństwa. Niezrażeni pierwszym niepowodzeniem, wsiedliśmy do autokaru i z uśmiechami na twarzy, dotarliśmy do oddalonej o 10 kilometrów na południe, Wenecji. Polska Wenecja to wieś leżąca w samym sercu pałuckiej ziemi, na przesmyku między jeziorami Biskupińskim i Weneckim, a blisko małego jeziorka Skrzynka. 
 
Wycieczka
Skąd tak egzotyczna nazwa tej małej wioski i ruin zamku? Trudno sprecyzować. Jak powiadają, jeden z panów zamku wziął sobie za żonę pannę, która marzyła o urokach Adriatyku. Gdy przywiózł ją do swej rodowej siedziby miał jej rzec: „Masz tu swoją Wenecję!” i tak już zostało. Inne doniesienia mówią o tym, że to miejsce nazwano tak z racji wodnego bogactwa, przypominającego włoską Wenecję. Jaka jest prawda? Tego nie wie nikt. Jedno jest pewne, warto odwiedzić to magiczne miejsce.
To tu pierwszy przystanek ma „ciuchcia”, która zatrzymuje się między ruinami zamku z XIV w., a Muzeum Kolei Wąskotorowej. Ruiny, usytuowane tuż przy stacji są pozostałością zamku wzniesionego w 1390 r. przez Mikołaja Nałęcza z Chomiąży, sędziego kaliskiego, dziedzica ogromnej fortuny. Mówiono o nim różnie, że pan mądry, gospodarny i sprawiedliwy, ale także wcielenie wszelkiego zła. Podejrzewano, że zadawał się z szatanem, stąd jego przydomek Diabeł Wenecki.
W bramie Muzeum Kolei Wąskotorowej przywitał nas sam dyrektor Muzeum Ziemi Pałuckiej, który nadzwyczaj ciekawie opowiedział i zaprezentował zgromadzone zbiory. Skansen posiada największą w Europie tego typu kolekcję.

Wycieczka

Wycieczka

Wycieczka

Wśród wielu parowozów, wagonów i innych pojazdów szynowych zobaczyliśmy kolejarskie umundurowanie, sprzęt i narzędzia niezbędne do prawidłowego funkcjonowania pociągu, a nawet tekturowe bilety kolejowe, które wielu z nas pamięta z dzieciństwa. Powstałe w 1972 r. muzeum zrobione jest na wzór małego dworca, dlatego mieliśmy okazję poznać również zabytkowe rogatki z domkiem dróżnika, obrotnicę z 1908 r., żuraw wodny, a także rozmaitego typu rozjazdy i zwrotnice. Ciekawym jest fakt, że wciąż miejsce to bogaci się o kolejne interesujące eksponaty, znajdowane w przeróżnych miejscach i częściach naszego kraju. Niejednokrotnie, jak poinformował dyrektor, prawdziwe okazy kryją się po prostu w krzakach. Trafiają wówczas na teren muzeum i tam po odrestaurowaniu, później cieszą oko odwiedzających skansen turystów.
Ku naszej uciesze w Wenecji, na stacji czekała na zwiedzających kolejka, w skład której wchodziła niebieska lokomotywa, kilka kolorowych wagoników typu kabrio i dwa czerwone z szybami w oknach. A że nieźle wiało, a i słońce też zdążyło schować się za chmurami wszyscy, niektórzy już lekko zmarznięci, zajęli miejsca w oszklonym wagoniku na końcu całego składu. Po chwili zastanowienia kilku śmiałków stwierdziło jednak, że większą atrakcją będzie przysłowiowy „wiatr we włosach” i przesiadło się do tzw. kabrioleta.
Wycieczka Wycieczka Wycieczka
Nagle syrena zawyła, para buchnęła, koła poszły w ruch i niczym jak z wierszyka Tuwima, „powoli jak żółw ociężale, ruszyła maszyna po szynach ospale”. W czasie tej niesamowitej przejażdżki śmiechu było co niemiara. Jeden z kolegów, postanowił nawet zabawić się w Pana z Warsu i poczęstował wszystkich pysznymi herbatnikami z czekoladą. I tak w „szampańskich nastrojach” pożegnaliśmy Wenecję, podziwiając po drodze dzikie ptactwo. Przemierzając w „zawrotnym tempie” ciuchcią z 1894 r. pałucką ziemię, dobrnęliśmy do prastarego grodu zwanego Biskupinem. Już z kolejki w oddali widać było zarys znanego na całym świecie archeologicznego wykopaliska. Tu również czekał na nas przewodnik, który swoimi opowieściami wprowadził zaciekawionych Kujawiaków w historię Biskupina i jego mieszkańców.
Ta odkryta w 1933 r. i kryjąca wiele jeszcze tajemnic osada kultury łużyckiej sprzed 2700 lat, swoje początki bierze w epoce żelaza. W czasie spaceru zwiedziliśmy rekonstrukcję osiedla z wałem obronnym, bramą, ulicami i dwiema chatami. Zobaczyliśmy zabudowania, w których realizowano film pt. „Stara Baśń”, a także zbiory zgromadzone w tutejszym muzeum oraz otwartą dzień wcześniej wystawę „Śląsk – prowincja kultury halsztackiej”.
Wycieczka Wycieczka Wycieczka
Przewodnik wspomniał również o stadzie koników polskich biegających od czasu do czasu po terenie osady, które chwilę później zobaczyliśmy w zagrodzie wraz z czterema przedstawicielami czerwonego bydła nizinnego, a w oddali na polu pasły się owce wrzosówki, smacznie zajadając już zazielenioną trawę. Smagani coraz silniejszym wiatrem, ale szczęśliwi posiadacze różnego rodzaju pamiątek, począwszy od figurek rycerzy, przez dzwonki, miecze na tarczach drewnianych kończąc, „zapakowaliśmy” się do autokaru i wyruszyliśmy w dalszą drogę… odwiedzić dinozaury.
Wycieczka
Wycieczka
Wycieczka
W Zaurolandii - Parku Dinozaurów na ponad dwukilometrowej trasie czekały na nas, często niezwykłych rozmiarów ważki, dinozaury roślinożerne i drapieżne. Na zielonej trawie wśród drzew i krzewów, na wyciągnięcie ręki mogliśmy zaznajomić się z kolejno pojawiającymi się na Ziemi gadami, począwszy od epoki późnego karbonu w paleozoiku, przez wszystkie okresy mezozoiku, skończywszy na symbolicznym obozie Neandertalczyków, którzy w erze kenozoicznej dali początek nam – ludziom. Nadzwyczaj naturalnie wyglądające okazy, stoją na ścieżce wijącej się wzdłuż brzegów jeziora.
 Gdzieniegdzie wyjątkowo realistycznie zaaranżowano nawet scenki z ich życia. Wędrówkę przez świat dinozaurów ułatwiają tablice zamieszczone przy każdej z figur. Informują one o okresach geologicznych, układzie kontynentów, miejscach odkryć najciekawszych skamieniałości, trybie życia i …. Zapewne o wszystkim co niezbędne by poznać prehistorię Ziemi, ale nasz przewodnik - pasjonat tak interesująco opowiadał, że podejrzewam niewielu podejmowało próby zaznajomienia się z tekstem.
Wycieczka
 
Ach! O najważniejszym fakcie zapomniałabym w tej opowieści. Jeszcze przed wyjazdem został wylosowany śmiałek, który w przypadku konieczności zostanie wydany na pożarcie. Jakaż była jego radość, gdy dowiedzieliśmy się, że najbardziej drapieżny z całej „brygady” Tyranozaur zdążył się posilić przed naszym przyjazdem i nie był zainteresowany tym szczególnym kąskiem. Szczęśliwie wędrówkę wśród dinozaurów przeżyli wszyscy. Na koniec niektórzy skorzystali jeszcze z dodatkowych atrakcji i bawili się świetnie w parku linowym. Mimo zmarzniętych nosów, zadowoleni dobrnęliśmy do kresu naszego zwiedzania. Przyszedł czas na ostatni punkt programu, długo oczekiwane jedzonko!!! Wprawdzie na zewnątrz obiektu, zwanego romantycznie „Pod grzybkiem”, w którym zaplanowaliśmy posiłek, czekały na nas drwa przygotowane do rozpalenia ogniska.

My po tak długiej wędrówce w chłodzie, zadowoliliśmy się pięknie zaaranżowanym wnętrzem chaty myśliwskiej i płomykami raźno skaczącymi w kominku.
Wycieczka
Wycieczka
Wycieczka
Po chwili na drewniane stoły „wjechały” talerze z dymiącą grochówką, a po niej przepysznie pachnąca i tak samo smakująca grillowana karkówka i kiełbaska. Tak pięknie ugoszczeni podziękowaliśmy serdecznie gospodarzom i ruszyliśmy w kierunku Bydgoszczy. Po całym dniu pełnym wrażeń i emocji, zmęczeni wracaliśmy do domu, rozmyślając w którym kierunku pojedziemy następnym razem.

(W tekście wykorzystano informacje ze stron internetowych: Urzędu Miejskiego w Żninie, Muzeum Ziemi Pałuckiej oraz Parku Dinozaurów Zaurolandii.)

Kamila Ogonowska Zespół Prasowy KWP

 
 
 

Autor: Piotr_P
Publikacja: Piotr_P

Powrót na górę strony