Kradzież, której nie było…
Kara do 8 lat pozbawienia wolności grozi 38-latkowi za to, że mówił nieprawdę w sprawie kradzieży samochodu. Czy tylko za to? - to wyjaśni policyjne dochodzenie. Policjanci znaleźli rzekomo skradziony samochód, który ukryty był w wynajętym dopiero co garażu.
Kilka dni temu do włocławskiej komendy wpłynęło zgłoszenie o kradzieży samochodu. Zawiadomienie złożyła 38-letnia kobieta twierdząc, że robi to w imieniu męża, który jest za granicą. Ze zgłoszenia wynikało, że ford kuga zniknął nocą z terenu posesji w jednej z podwłocławskich miejscowości.
Policjanci przyjęli zawiadomienie i zabrali się do odszukania auta oraz potencjalnego złodzieja. Jednak w niedługim czasie mundurowi nabrali podejrzeń, że zgłoszenie nie polega na prawdzie. Funkcjonariusze zaczęli gromadzić informacje, a także dowody na potwierdzenie swoich przypuszczeń. Z policyjnych ustaleń wynikało, że mężczyzna, do którego należało auto, rzekomo skradzione, na kilka dni przed jego "zniknięciem" wynajął we Włocławku garaż.
Wszystkie zebrane przez mundurowych informacje prowadziły własnie w to miejsce. Właśnie w tym garażu, zaledwie kilka dni po zawiadomieniu, policjanci ujawnili i zabezpieczyli „skradzionego” forda kugę, a w miniony wtorek (26.07.16) w jego pobliżu zatrzymali właściciela (38l.) auta. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu.
Tego samego dnia materiały dotyczące składania fałszywych zeznań, zatajenia prawdy co do okoliczności związanych ze zgłoszeniem, zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej we Włocławku z wnioskiem o objęcie podejrzanego policyjnym dozoru. Na tej podstawie 38-latek został zobowiązany do dwukrotnego stawiennictwa w jednostce policji.
Policjanci w dalszym ciągu prowadzą czynności w sprawie kradzieży. Nie jest wykluczone, że będą kolejne zarzuty.
Autor: nadkom. Małgorzata Marczak
Publikacja: Kamila Ogonowska