Zawiadomił o kradzieży, której nie było
Właściciel peugeota zawiadomił policjantów, że skradziono mu auto. Jednak funkcjonariusze od początku podejrzewali, że 30-latek nie mówi prawdy. Ostatecznie wyszło na jaw, że zgłaszający pożyczył swoje auto znajomemu, który wyjechał nim do Holandii. Teraz za fałszywe zgłoszenie o przestępstwie i próbę wyłudzenia odszkodowania grozi mu do 5 lat więzienia.
Wczoraj (2.11.17) do policjantów z komisariatu w Lubiczu, pow. toruński, zgłosił się 30-latek, który poinformował ich o kradzieży swojego auta. Mieszkaniec gminy Obrowo tłumaczył, że dzień wcześniej zaparkował osobowego peugeota 307 na leśnym dukcie w okolicach Osieka nad Wisłą. Zgłaszający twierdził, że przebił oponę i był zmuszony pozostawić auto w lesie. Kiedy powrócił w to samo miejsce z kołem zapasowym samochodu już nie było. Auto było ubezpieczone od kradzieży. Straty zostały wycenione na kilka tysięcy złotych.
Kryminalni natychmiast zaangażowali się w wyjaśnianie wszystkich okoliczności związanych z kradzieżą peugeota. W toku ustaleń wyszło na jaw, że informacje podawane przez zgłaszającego nie są spójne i nie zgadzają się z danymi zebranymi przez funkcjonariuszy. Wtedy, stało się jasne, że mężczyzna coś ukrywa i nie chce wyjawić całej prawdy. Dzięki dociekliwości policjantów okazało się, że pojazd nie został skradziony. Funkcjonariusze zdobyli informacje świadczące o tym, że auto jest poza granicami Polski. Zgłaszający pożyczył samochód swojemu znajomemu, który wyjechał nim do Holandii. Rzekomy pokrzywdzony zawiadomił policjantów o kradzieży, bo chciał uzyskać pieniądze z ubezpieczenia. Teraz materiały zebrane w tej sprawie trafią do prokuratury.
Za zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie, którego nie było i próbę wyłudzenia odszkodowania grozi mu do 5 lat więzienia.
Autor: mł. asp. Wojciech Chrostowski
Publikacja: Kamila Ogonowska