Spadł z kilkumetrowej skarpy i... nic mu się nie stało
Na rondzie wjechał w obszar zieleni znajdujący się na środku skrzyżowania, po czym uderzył w betonowe ogrodzenie i spadł z kilkumetrowej skarpy, zatrzymując się na dachu bardzo blisko torów kolejowych. Trudno uwierzyć, że kierowcy nic się nie stało, co więcej porzucił pojazd i oddalił się z miejsca zdarzenia. Teraz jego zachowanie oceni prokurator.
W minioną sobotę (14.04.18) około 23:30 na Placu Pokoju Toruńskiego doszło do nietypowego zdarzenia. Kierowca mercedesa, wjeżdżając na rondo, wjechał wprost w obszar zieleni znajdujący się na środku, następnie uderzył w betonowe ogrodzenie i spadł z kilkumetrowej skarpy. Auto dachowało i przednią częścią pojazdu zatrzymało się wprost przy torach kolejowych. Kierowca porzucił pojazd i oddalił się z miejsca zdarzenia. O całym zdarzeniu policję zawiadomili świadkowie.
Przez około 1,5 godziny, czyli do czasu bezpiecznego usunięcia pojazdu z okolicy torowiska ruch pociągów był wstrzymany. Policjanci ustalili właściciela samochodu, z jego relacji wynikało, że auto użytkuje syn, którego nie było w miejscu zamieszkania.
Wczoraj (15.04.18) po 13:00 sprawca sam zgłosił się do Komisariatu Policji Toruń Śródmieście. Teraz prokurator zadecyduje jakie konsekwencje poniesie.
Autor: podinsp. Wioletta Dąbrowska
Publikacja: Kamila Ogonowska